Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia 2016

gdynia-bieganie-2

Wiem, wiem, późno jest. Ten start był ponad miesiąc temu, a ja dopiero teraz siadam do relacji. Ale może dobrze, dzięki temu, że już wszystkiego dokładnie nie pamiętam, to ta relacja będzie o połowę krótsza niż zwykle. A zatem, jak mawiała jedna Pani Profesor z mojej uczelni, która swego czasu napisała wyjątkowo cienką książkę z ekonometrii: czytać bo krótkie!

Walka z czasem i kontuzją

Dwa tygodnie przed Gdynią odbyły zawody w Poznaniu, które skończyły się dla mnie z jednej strony piękną życiówką (5:19), z drugiej strony kontuzją prawego uda. Miałem ją już wcześniej, ale jakoś mało odczuwałem. Ostatnie kilometry Poznania tak mnie jednak poturbowały, że noga mnie tak bolała, że następnego dnia nie mogłem zejść ze schodów, nie mogłem donieść torby do samochodu, itd. Nie, stop! Powiem to dosadniej. Tak mnie noga napierdalała, że przemknęło mi przez myśl, że chyba przyjdzie mi się z zawodów w Gdyni wycofać. Zasadniczo coś co przez ostatnie kilka tygodni, od startu w Radkowie, jedynie mnie gdzieś delikatnie uwierało, teraz wręcz eksplodowało. A tu tylko dwa tygodnie przerwy! Co to będzie?

Continue reading Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia 2016

Challenge Poznań 2016 (dystans 1/2)

bieganie-1

Weekend w Poznaniu za mną. Zaczęło się od trzęsienia ziemi i zapowiedzi małej tragedii, a skończyło się całkiem udanymi zawodami bez przygód i życiówką!

90 km na jednym przełożeniu?

Najpierw jednak kilka słów o tej tragedii, która o mało co nie zawaliła mi całych zawodów. Przyjechałem do Poznania już w piątek. Chciałem odpocząć po podróży, pojechać na krótki trening rowerowy po trasie wyścigu.

Złożyłem rower, wyszedłem przed blok gdzie mieszkałem, wpiąłem się w pedały, ujechałem 5 metrów, chciałem zmienić przełożenie i… w tym momencie dramat! Dźwignia zmiany biegów została mi w ręku! O kurcze, ale szok! W życiu bym się nie spodziewał takiej awarii. Złapana guma, pęknięta opona, to rozumiem! Ale złamana klamkomanetka?! Niemożliwe!

Continue reading Challenge Poznań 2016 (dystans 1/2)

Dwie ćwiartki pod rząd, czyli Mietków i Radków w odstępie tygodnia

radkow-2016-6

W tym roku, jeżeli chodzi o starty triathlonowe, powtarzam zeszłoroczny schemat. W czerwcu w odstępie jednego tygodnia wziąłem udział w dwóch „ćwiartkach” – najpierw jedna w Mietkowie, a tydzień później w Radkowie. Za tydzień robię „połówkę” w Poznaniu, a potem za kolejne dwa tygodnie pół Ironmana w Gdyni.

Triathlon w Mietkowie (1/4)

Polecam te zawody! Fajnie się tu pływa, jest świetna trasa rowerowa (super asfalt) i… zaskakująco, nietypowa (o tym za chwilę) trasa biegowa. W stosunku do zeszłego roku, z uwagi na zdecydowanie większą liczbę zawodników, zmieniono lokalizację strefy zmian. To była konieczność, ale efekt był taki, że odsunięto tę strefę bardzo daleko od wyjścia z wody. Zawodników było na tyle dużo (450), że podzielono start na dwie fale. Ja, od pewnego czasu startujący w kategorii M40, załapałem się do drugiej fali. Bardzo dobrze, nie ma nic lepszego, niż wystartować z końca i gonić. To jest szczególnie fajne, jak tych fal jest bardzo dużo (tak jak np. w Gdyni), ale już przy dwóch daje satysfakcję, gdy wyprzedza się ludzi z poprzedzającej fali.

Continue reading Dwie ćwiartki pod rząd, czyli Mietków i Radków w odstępie tygodnia

Herbalife Triathlon Gdynia, czyli jak hartuje się stal

rower-2

fot. maratomania.pl

Pół Ironmana to jest dystans, którego się bałem. O ile starty na krótszych dystansach (np. tegoroczny Radków) mogłem od początku do końca płynąć/jechać/biec na pełnym ogniu, tak w tym przypadku stawiałem sobie tylko jeden cel: skończyć i nie słaniać się ze zmęczenia na ostatnich 5 kilometrach. No dobra, nie będę ściemniał. Po cichutku mówiłem sobie, że 6 godzin powinienem na luzie złamać. O żadnym jednak ciśnięciu od początku do końca na pełnych obrotach nie mogło być mowy. Miała to być moja pierwsza połówka, więc startowałem też, aby zebrać doświadczenie.

Continue reading Herbalife Triathlon Gdynia, czyli jak hartuje się stal

Garmin Iron Triathlon w Radkowie po raz drugi

radkow-garmin-iron-triathlon

zdjęcie Labosport, fot. Karol Banach

Już za tydzień Gdynia, a ja dopiero teraz znajduję chwilę czasu, żeby podzielić się wrażeniami sprzed ponad miesiąca, czyli ze startu w Garmin Iron Triathlon w Radkowie. Z moim drugim startem w tych zawodach wiązałem spore nadzieje. Rok temu to był mój absolutny debiut triathlonowy i nie za bardzo wiedziałem czego się spodziewać. Teraz jechałem na miejsce z pełną wiedzą co może mnie czekać.

Pierwsze spostrzeżenie po przybyciu na miejsce było takie, że jest zdecydowanie więcej ludzi. Cały parking zajęty (rok temu były luzy), a w strefie zmian zamiast dwóch, trzy rzędy stanowisk na rowery. Ale tak musiało być. Rok temu zdążyłem się zapisać na zawody na tydzień przed, a teraz od kilku miesięcy nie było już wolnych miejsc w Radkowie. Jednakże po zeszłorocznych doświadczeniach wiedziałem, że tych zawodów przegapić nie mogę. Po pierwsze mam tu bardzo blisko, praktycznie gdzie indziej nie startuję, a po drugie trasa wydaje się być ułożona pode mnie! Im więcej górek, tym lepiej!

Continue reading Garmin Iron Triathlon w Radkowie po raz drugi

Garmin Iron Triathlon w Radkowie, czyli nie da rady być triathlonistą nie trenując pływania

Pierwszy triathlon w życiu za mną! Nie planowałem tego startu, zgłosiłem się w ostatnim momencie, błagając organizatorów o możliwość dopisania do listy startowej Garmin Iron Triathlon w Radkowie już po oficjalnym terminie zakończenia zapisów. Jakoś się udało i jak zobaczyłem swoje nazwisko na liście startowej, to dopiero wówczas poczułem emocje.

Dopadła mnie niepewność i stres. Pierwsze co, to zacząłem analizować trasę. Najpierw pływanie i pytanie numer jeden, tzn. zacząłem się zastanawiać, czy aby nie warto choć chwilę potrenować pływania :) Ale stwierdziłem, że to „tylko” 950 metrów, więc jakoś zmęczę. Nie mam żadnych problemów, żeby w ciągu godziny na basenie przepłynąć 2,5 km, więc 950 metrów, czyli „raptem” 38 basenów wydało mi się odległością śmieszną. W ogóle nie przejąłem się tytułami Najcięższy triathlon w Polsce już w ten weekend. Przecież trasa kolarska to jakiś żarcik. Jest wręcz ułożona pode mnie! Natomiast kompletnie nie wiedziałem co sądzić o trasie biegowej. Profil pokazywał, że będzie pod górkę, ale ponieważ ostatnio trochę biegam, więc uznałem, że jakoś dam radę. Każdy z tych dystansów osobno nie jest przerażający, trochę jednak, jak się później okazało, nie doceniłem tego, że to wszystko trzeba robić w jednym ciągu.

Continue reading Garmin Iron Triathlon w Radkowie, czyli nie da rady być triathlonistą nie trenując pływania