Od kilku lat wyrywkowo, ze względu na brak czasu, chodzę na moje kochane zajęcia schwinn spinning, potocznie nazywane przeze mnie spinem.
W głowie zawsze stukał mi pomysł „może ja też mogłabym poprowadzić takie zajęcia?” Stukał, stukał i zapisałam się! Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, że tak wiele osób bierze udział w takich szkoleniach. Ze zgłoszeniem czekałam niemal do ostatniej chwili no i przyznam że był problem. Żeby nie było tak łatwo to mój 4-letni synek postanowił właśnie w te dwa dni się rozchorować. Na szczęście mąż dzielnie walczył z wirusami w czasie kiedy ja oddawałam się morderczym treningom na sali.
Tak! Morderczym!
Continue reading Indoor Cycling wcale nie taka prosta sprawa…