Trudne początki mojego biegania

Biegać każdy może…

Niepotrzebny jest do tego wypasiony sprzęt. Wystarczy założyć buty i wypchnąć się za drzwi.

Niby takie nic…

Tu w mojej opowieści pojawia się słowo DUPA

Pierwsze próby podjęcia się tej dyscypliny opłacone były MEGA bólem! Tak! Jak diabli bolało mnie wszystko, nie mogłam chodzić!

WTF? Pomyślałam.

Tak przez dwa tygodnie. Niektóre treningi musiałam przejść tak mocno bolało mnie to COŚ w nodze. Ale jakimś cudem minęło!

Przyznam, że dużo dały nowe buty. Puma fass 500. Okazały się strzałem w dziesiątkę! Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego modelu. Nie chciałam wydać dużo kasy no i też względy estetyczne robiły mi pod górkę. Noszę rozmiar 42 i to z męskiej rozmiarówki. Pływać mogę jak z płetwami ale ciężko jest znaleźć zgrabny bucik na takie kopytko a że jestem kobietą to troszkę boli bo kolorek musi być-prawda drogie panie?

No i dalej.

Ja oczywiście mało pokorna musiałam zaraz zacząć się ścigać ze wszystkim co się rusza. Mąż miał przechlapane. Z każdym wyjściem chciałam pobić samą siebie.

Bo przecież tak trzeba!

Continue reading Trudne początki mojego biegania

Jak nie pobiegłem we wrocławskim półmaratonie

Trenowanie kolarstwa jest fajne. Jakbym wygrał kiedyś w totka tak z 10 mln zł, to już tylko tym bym się w życiu zajął. Ale póki moje plany wygrania fortuny w jakimś totalizatorze się nie zrealizowały, to muszę trenować w przerwach między pracą, a życiem rodzinnym. Co tu dużo mówić zarówno to pierwsze jak i to drugie zajmuje tyle czasu, że wolna godzinka na trening pojawia się często już o 22:00. Czyli tragedia. Ileż to miałem wymówek typu „nie pójdę jeździć, bo już jest za późno” albo „leje, mokra droga, szkoda roweru, nigdzie nie idę”. Znacie to? Każdy to zna. Ja też tak bardzo często się migałem od treningów. Teraz to wiem, „migałem się”, bo nie jest to dobra wymówka.

Ponieważ jednak przerwy w treningach z takich właśnie powodów robiły się zbyt duże, a wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju postanowiłem coś wymyślić i tak… odkryłem bieganie. Biegam od dwóch lat, a konkretnie od zeszłej zimy, kiedy to zacząłem traktować bieganie jako delikatne uzupełnienie narciarstwa biegowego – ot tak, żeby między wypadami do Jakuszyc coś z sobą robić. Tej zimy znowu wróciłem do biegania z tą tylko zmianą, że jak przyszła wiosna, to… nie przestałem biegać. Dwójka dzieci powoduje, że na trening kolarski kompletnie nie ma czasu, więc tych wieczornych wyjść na truchtanie było coraz więcej. I tak już zostało, biegam coraz więcej, częściej i choć czasami przytrafiają się kontuzje, to po krótkich przerwach udaje mi się w miarę sprawnie wracać do wieczornych wypadów.

Continue reading Jak nie pobiegłem we wrocławskim półmaratonie

Chrissie Wellington Bez Ograniczeń

Świeżo po przeczytaniu książki Chrissie Wellington „Bez Ograniczeń” nachodzą mnie różne refleksje… Na początku miałam wrażenie, że jest to książka o rzyganiu. Po pierwszych stronach pomyślałam sobie ” to nie tego się przecież spodziewałam…”

bez-ograniczen

Zastanawiało mnie jak osoba szczęśliwa w rodzinie może mieć tak poważne problemy z zaburzeniami odżywiania? Z ciągłym brakiem akceptacji swojego ciała? Współczułam jej i myślałam jak to się ma do tego co słyszałam o jej wyczynach?

Continue reading Chrissie Wellington Bez Ograniczeń

Indoor Cycling wcale nie taka prosta sprawa…

Od kilku lat wyrywkowo, ze względu na brak czasu, chodzę na moje kochane zajęcia schwinn spinning, potocznie nazywane przeze mnie spinem.

W głowie zawsze stukał mi pomysł „może ja też mogłabym poprowadzić takie zajęcia?” Stukał, stukał i zapisałam się! Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, że tak wiele osób bierze udział w takich szkoleniach. Ze zgłoszeniem czekałam niemal do ostatniej chwili no i przyznam że był problem. Żeby nie było tak łatwo to mój 4-letni synek postanowił właśnie w te dwa dni się rozchorować. Na szczęście mąż dzielnie walczył z wirusami w czasie kiedy ja oddawałam się morderczym treningom na sali.

Tak! Morderczym!

Continue reading Indoor Cycling wcale nie taka prosta sprawa…