Biegać każdy może…
Niepotrzebny jest do tego wypasiony sprzęt. Wystarczy założyć buty i wypchnąć się za drzwi.
Niby takie nic…
Tu w mojej opowieści pojawia się słowo DUPA
Pierwsze próby podjęcia się tej dyscypliny opłacone były MEGA bólem! Tak! Jak diabli bolało mnie wszystko, nie mogłam chodzić!
WTF? Pomyślałam.
Tak przez dwa tygodnie. Niektóre treningi musiałam przejść tak mocno bolało mnie to COŚ w nodze. Ale jakimś cudem minęło!
Przyznam, że dużo dały nowe buty. Puma fass 500. Okazały się strzałem w dziesiątkę! Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego modelu. Nie chciałam wydać dużo kasy no i też względy estetyczne robiły mi pod górkę. Noszę rozmiar 42 i to z męskiej rozmiarówki. Pływać mogę jak z płetwami ale ciężko jest znaleźć zgrabny bucik na takie kopytko a że jestem kobietą to troszkę boli bo kolorek musi być-prawda drogie panie?
No i dalej.
Ja oczywiście mało pokorna musiałam zaraz zacząć się ścigać ze wszystkim co się rusza. Mąż miał przechlapane. Z każdym wyjściem chciałam pobić samą siebie.
Bo przecież tak trzeba!