Nibali i Wiggins faworytami Giro d’Italia

Dzisiaj ruszył pierwszy wielki Tour w sezonie, czyli Giro d’Italia! Zaczął się nietypowo, od płaskiego etapu. Żadnego prologu, żadnej jazdy drużynowej na czas (będzie jutro), tylko najnormalniejszy płaski etap. A skoro tak, to każdy inny wynik niż zwycięstwo Marka Cavendisha byłby sensacją. Sensacji nie było, wygrał po pięknym finiszu, pokazując nieprawdopodobną siłę, ten który miał wygrać czyli Cavendish. Dzisiejsze zwycięstwo było szczególnie cenne, gdyż oprócz kolejnego etapu Cavendish zarobił, przynajmniej na jeden dzień, różową koszulkę.

Tymczasem przyjrzyjmy się kto ma jakiekolwiek szanse w tegorocznym Giro. Faworytów w zasadzie jest dwóch…

  • Team Sky – Tu mamy pierwszego wielkiego faworyta – Sir Bradley Wiggins. Gdyby był w formie z zeszłego roku, to nie byłoby o czym mówić. Tak spora liczba kilometrów w czasówkach, brak ultra podjazdów takich jak Mortirollo i Zoncolan oraz silny zespół dawałyby wszystkie atuty Wigginsowi. Ale musiałby być w formie z zeszłego roku. Czy jest? Nie wiadomo. W zeszłym roku na wiosnę wygrywał wszystko gdzie się pojawił. Teraz tak nie jest, więc pytanie o formę Wigginsa, pozwalającą mu wygrać to Giro jest jak najbardziej zasadne. Po Giro del Trentino, gdzie bardziej zasłynął z umiejętności parkowania roweru niż dobrej jazdy wygląda na to, że tej topowej formy chyba nie ma. Tymczasem nowa umiejętność Wigginsa wygląda tak:

  • Astana – Vinzenzo Nibali w odróżnieniu od Wigginsa w formie jest i znakomicie to pokazał podczas wspominanego Giro del Trentino. Nie ma dwóch zdań, każde inne miejsce niż pierwsze będzie dla Nibalego zawodem. Przyjechał tu po zwycięstwo, nie kryje tego i zapewne będzie bił się z Wigginsem o różową koszulkę. A tak Nibali pokazywał kto rządzi podczas Trentino:

  • BMC – Cadel Evans – kandydat to podium, ale chyba nie do zwycięstwa. Zasadniczo, złote dni byłego mistrza świata i byłego zwycięzcy Tour de France już raczej minęły. Na korzyść Cadela przemawia sporo kilometrów czasówek, które jak wiemy jeździ dobrze, w górach też zgubić się nie da, więc powinno być dobrze. Dobrze to jednak nie oznacza zwycięstwa. Sukcesem będzie pierwsza trójka.
  • Garmin-Sharp – Ryder Hesjedal – sensacyjny zwycięzca z zeszłego roku przystępuje do obrony tytułu. Lecz dwa razy z rzędu niespodzianki nie da się sprawić. O ile rok temu mógł mówić o zaskoczeniu, to teraz już każdy będzie na niego uważał. Moim zdaniem to na co go stać to maksymalnie podium, ale nie zwycięstwo.
  • Lampre – Michele Scarponi – nieco podstarzała gwiazda. Będzie walczył, będzie uciekał, po czym będzie doganiany w kluczowych momentach. Zawali etapy jazdy na czas. Na samym końcu wyląduje gdzieś koło 5-6 miejsca. Lampre powinno zamiast walczyć o generalkę, skoncentrować się na etapowym zwycięstwie Scarponiego oraz Przemka Niemca, który to jest w całkiem niezłej formie.
  • Euskaltel – Samuel Sanchez – wielka niewiadoma. Sanchez w formie jest kandydatem to trójki, ale to według mnie chimeryczny zawodnik. Równie dobrze może być poza czołową dwudziestką.
  • Saxo Bank – normalnie bym ich pominął w takim zestawieniu, gdyby nie to, że liderem jest… Rafał Majka! Nie pamiętam kiedy ostatnio Polak był liderem jakiejkolwiek ekipy na Wielki Tour. Zenek Jaskóła w 1992? Ktoś później? Ok, fajnie się na to patrzy, ale bądźmy realistami. Miejsce w pierwszej piętnastce będzie dla Rafała dużym sukcesem.
  • Robert Gesink – Blanco – kandydat do szóstki. Gesink w formie mógłby sporo namieszać. Problem w tym, że niestety wiemy jak forma była w zeszłych latach budowana. Co by nie było, Gessink będzie wśród tych kolarzy, którzy na górskich etapach będą długo jechać z najlepszymi.

To chyba wszyscy liderzy, o których warto wspomnieć. Z istotnych kolarzy obecnych w peletonie, o których warto wspomnieć, jest stuletni chyba Stefano Garzelli oraz Danilo Di Luca. Szczególnie ten drugi powinien się pokazać na górskich etapach, ale w generalce nic nie zwojuje. Z dobrej strony może pokazać się Robert Kiserlovski z RadioShack. A może Domenico Pozzovivo i Carlos Betancur z Ag2r? Wielkim nieobecnym jest Ivan Basso, który został wycofany z ekipy Cannondale jeszcze w tym tygodniu. Wielka szkoda, gdyż jego zastępca czyli Damiano Caruso to nie jest w żadnym wypadku kolarz dużego formatu.

Podsumowując. tegoroczne Giro d’Italia będzie wielkim starciem Wigginsa z Nibalim. Kij w szprychy będzie wkładał Hesjedal i  Evans. Każdy inny wynik i zwycięstwo innego z wymienionych kolarzy będzie wielką sensacją.