Żądło, żądło i po żądle…

Od dwóch dni rosło ciśnienie we krwi… aż do dzisiaj!

Start rozładował emocje.
Pociąg z chłopakami z grupy był fajną sprawą, aż do czasu kiedy doścignęło nas TGV (TŻW).
Nie skleiłam się i po chwilowej próbie pogoni odpuściłam.
W ten sposób 30 km jechałam w towarzystwie wiatru w twarz mając nadzieję, że ktoś mnie dogoni.
Niestety nadzieja matką… :)

Z czasem 2:09 dojechałam do mety.
Bez szału, ale jak na przejechane do tej pory trzy treningi nie jest źle.

Dla wszystkich chętnych, którzy chcą zobaczyć jak mi poszło załączam Zrzut z garmina

Wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji jechać, polecam Żądło Szerszenia!
Świetna organizacja, atmosfera prawdziwego ścigania i szansa sprawdzenia się na początku sezonu.