Ile razy próbowałeś zacząć biegać? Ile razy kończyło się to po pierwszym albo drugim razie? A pamiętasz niewiarygodny ból mięśni następnego dnia rano, gdy dzień wcześniej zaprawiony w bojach kolega maratończyk wyciągnął Cię na bieganie, a Ty próbowałeś dotrzymać mu kroku przez cały trening?
Nie tędy droga. W bieganiu bohaterstwo jest niewskazane. Masz czuć się lepiej, być sprawniejszym, szczuplejszym i szybszym, a nie zostać kaleką w średnim wieku. No to pokolei, zanim wyjdziesz pobiegać po raz pierwszy przeczytaj to:
- Nie kupuj nowego sprzętu. Nie ma nic gorszego niż kupić strój sportowy za ponad 1000 zł, który po jednym wyjściu będzie leżał na dnie szafy.
- Idź biegać w tym co masz. Na pewno masz gdzieś stare adidasy. Nic się także nie stanie jak pierwsze kilka razy pobiegniesz w rozciągniętym dresie i zwykłej bawełnianej koszulce.
- Dopiero jak połkniesz bakcyla inwestuj powoli w nowy sprzęt. To wówczas będzie motywujące. Wraz z kolejną koszulką, czy spodenkami przychodzi ochota, żeby pójść je przetestować.
- I teraz najważniejsze. Jeżeli jesteś typowym kanapowcem, co ostatni raz ruszał się na lekcji wuefu 15 lat temu, masz nadwagę i w ogóle sport to najlepiej z piwem przed telewizorem, to koniecznie, ale to koniecznie nie wygłupiaj się na pierwszym treningu. Pamiętaj, żadnego bohaterstwa, inaczej skończy się to źle. Idź biegać na maksymalnie 3 kilometry. Jeżeli w trakcie okaże się, że to za dużo, skróć do 2 albo wręcz do 1 kilometra. Wiem, że to mało, ale teraz druga ważna rzecz. Te pierwsze, często kilkaset metrów przebiegnij tempem zbliżonym do chodu, ledwo co! Noga, za nogą, tak, żeby nawet zadyszki specjalnej nie dostać. Oczywiście, jak jednak czujesz się mocniejszy, idź biegać dłużej i szybciej, ale wciąż niech to będzie tempo, po którym nie będziesz umierać przez kolejny tydzień, ani nawet dwa dni. To wszystko po to, aby następnego dnia wstać o własnych siłach z łóżka. To będzie motywujące, że poszedłeś biegać i żyjesz. Zrób dzień przerwy i idź znowu pobiegać. Wydłuż trasę o 500 metrów i pamiętaj, powolutku, nie zarżnij się, nabierz pewności.
- Rozgrzewka jest obowiązkowa – Mimo tego, że te pierwsze treningi to nie będzie żaden poważny wyczyn sportowy, to koniecznie należy przyzwyczaić mięśnie do wysiłku. Potruchtaj trochę w miejscu, zrób krążenia ramion, zrób delikatne rozciąganie. Pierwsze krople potu powinieneś mieć na czole przed rozpoczęciem właściwego treningu.
- Rozciągania po bieganiu także nie wolno pominąć – Jak dobiegniesz do domu, to zanim padniesz na kanapę z wyczerpania, koniecznie należy się porozciągać. Jak nie będziesz tego robić, to mięśnie po paru treningach będą się kurczyć i spinać, a to grozi kontuzją. Ponadto jak się porządnie porozciągasz się po bieganiu, to zakwasy miną szybciej i będziesz gotowy na kolejny trening po dwóch dniach, a nie po czterech. Nie zapominaj o rozciąganiu. Według mnie jest ono ważniejsze niż rozgrzewka przed bieganiem.
- Przeżyłeś pierwsze bieganie? Bardzo dobrze. Czujesz się świetnie? Mimo wszystko, proponuję dzień przerwy, może wizytę w saunie. To wszystko po to, aby na początku uniknąć przeciążeń, niepotrzebnego bólu mięśni, a często w konsekwencji kontuzji. Zaczynaj spokojnie. Siedziałeś lata za biurkiem i na kanapie. Takie wyjście na bieganie dzień po dniu i to jeszcze na tempie może być naprawdę opłakane w skutkach.
Cała tajemnica sukcesu to cierpliwość. Nie wolno ugotować się na początku. Nie musisz na każdym treningu pokonywać siebie samego z poprzedniego razu. Na samym początku wręcz nie powinieneś tego robić. Jak to się uda, to zaczniesz powoli nabierać formy. I wówczas być może się powiedzie, a bieganie po jakimś szóstym, siódmym razie zacznie być przyjemne. U mnie tak było. To wszystko, powodzenia, następnym razem napiszę, jak pobiec maraton… o tak na przykład