Nie umiesz robić nawrotu fikołkiem? Poćwicz z makaronem

Nie umiem do dzisiaj robić nawrotu tzw. fikołkiem/koziołkiem (czy jakkolwiek on się nazywa). A szkoda, bo to bardzo przyspiesza pływanie. Często widzę na basenie, że płynę z innym pływakiem, który jest akurat na sąsiednim torze, podobną prędkością, po czym na nawrocie tracę do niego 3-4 metry, co powoduje, że po 7-8 basenach jestem do tyłu cały jeden basen. Słabe to jest. Dlatego ostatnio zacząłem trenować nawroty.

Mam niestety taką przypadłość, że nie jestem w stanie zrobić w wodzie fikołka do przodu. Cały czas coś, jakiś dziwny przyruch, stare przyzwyczajenie, powoduje to, że nie robię przewrotu symetrycznie, tylko przekręca mnie na bok. Powoduje to, że po zrobieniu takiego żałosnego przewrotu nie mam ściany pod nogami, tylko gdzieś z boku, co zasadniczo wypacza sens wszystkiego. Zamiast zyskiwać czas, ja go tracę na szukanie właściwej pozycji.

Zaczynałem więc zawsze od próby nauki symetrycznego przewrotu. No i tak próbowałem mam wrażenie dziesiątki, setki, a może i tysiące razy bez żadnego skutku – pełno wody w nosie, frustracja, a skręt ciała jakoś tak sam się wykonywał. Aż do dzisiaj…

Continue reading Nie umiesz robić nawrotu fikołkiem? Poćwicz z makaronem

Raport z San Francisco

Rok temu, gdy byłem po raz pierwszy w San Francisco, zmusiłem się do porannego biegania. Nie było to specjalnie trudne, gdyż zegar biologiczny i tak budził mnie o 5 rano. To wówczas po raz pierwszy zasmakowałem biegania po wzgórzach San Francisco. O na przykład takich:

sf11

sf10

sf9

sf8

sf7

sf6

sf5

sf4

sf3

sf2

sf1

Trzeba jednak przyznać, że był ze mnie wówczas bardzo marny biegacz. Nie biegałem regularnie. Można wręcz powiedzieć, że w ogóle nie biegałem, a pierwszy poranny bieg, pierwszego dnia był jednym z dłuższych jakie wykonałem w życiu. I drugiego dnia, kiedy to też zebrałem się na bieganie, to był chyba wówczas najdłuższy bieg w życiu. Efekt tej brawury był taki, że odbiłem sobie prawą stopę (mam taką przypadłość jak przegnę) i do końca wyjazdu trochę kuśtykałem, a z dalszym bieganiem musiałem się pożegnać.

Continue reading Raport z San Francisco